Postanowiłam zrobić sobie wolne i w piątek, czyli w taką naszą polską niedzielę i wybrałam się z gośćmi na wycieczkę do Fihalhohi. Zabrałam też Immę, a co chłop będzie siedział w domu sam.
Kolejni polscy goście nie zawiedli! Miło spędzony czas z Asią, Beatą, Gosią Łukaszem i Piotrem. Było wesoło, szczególnie kiedy Imma zaskakiwał polskim słownictwem, w dodatku całkiem sensownie wstrzeliwał się w sytuację.
Modu - nasz kapitano
W drodze na Fihalhohi często można spotkać delfiny. Tym razem także się udało. Film się nie chce wrzucić więc podaję linka na fejsa delfiny
Łukasz wskoczył z maską i z nimi pływał :-)
Jedna z motorówek resortu nosi taką oto nazwę
Piotr przegonił ławicę rybek
Byłam tu wcześniej 3 razy. Raz nawet na 3 noclegi. A i tak ciągle mnie się tu podobuje.
Magda, jeśli jeszcze raz dane mi będzie wybrać się na Malediwy, przyjeżdżam do Ciebie!:) A wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku znowu przylecę:) Pozdrawiam ciepło, choć chyba ciepełka to Ci tam nie brakuje:)
OdpowiedzUsuńNo, ja myślę! Nie przewiduję w ogóle opcji, że nie do mnie ;)
UsuńCiepełka i owszem nie brakuje, ale brakuje mi ... truskawek. Z utęsknieniem oglądam te wszystkie zdjęcia na fejsach i tym podobnych. To jeden z niewielu mankamentów - BRAK truskaw i czereśni. Nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie (nie spróbuję polskich, wiosennych truskawek).