Lubię sobie pojeździć bez celu moim różowym rowerkiem po Nilandhoo. Zawsze szybko okazuje się, że przejażdżka nie jest całkiem taka bez celu. Zawsze wypatrzę coś nowego, nowy owoc, drzewo, które wlasnie zakwitło, lub przeciwnie - czegoś brakuje, coś właśnie ścięli. Plażę, która wcale nie jest nowa ale mogę stać na niej i gapić się godzinami. Na cypelek na końcu plaży, który przybiera przeróżne kształty, plaża raz jest wąska raz szeroka, poziom wody raz niski raz wysoki, kolor wody mocno niebieski i błękit wpadający wręcz w biały - a wszysto to przez księżyc, który powoduje przypływy i odpływy, prądy, które znoszą piasek raz w jedną raz w drugą stronę. Drzewa i krzewy, ktore rosną w oczach i jak porównam je z tymi, które widzialam po raz pierwszy przeszło 2 lata temu to widzę, że nieźle wszystko zarosło :) To wszystko sprawia, że plaża nigdy nie jest taka sama. Nie ma dwóch takich samych zdjęć, takich samych cypelków, drzew i muszelek. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze.
Wystarczyło półtorej godziny, aby zrobić te wszystkie zdjęcia. Poczuć zapach wiecznego lata, usłyszeć szum fal i egzotycznych dzikich ptaków. Przez ten czas nie słyszałam niczego innego. Żadnego samochodu, trąbienia, nie przejechał żaden motocykl. Czasem tylko samoistnie zadzwonił mój dzwonek, jak wjechałam na jakiś kamień.
Kwiaty kokosa, tuż po przekwitnięciu, zamieniają się w mały orzeszek...
.... który kilka miesięcy później wygląda tak i już nadaje się do spożycia (narazie tylko gotowa jest woda do picia, miąższu jeszcze nie ma).
Każda palma do kogoś należy. Kokosy, które spadają także. Jeśłi taki kokos spadnie, przysuwany jest do pnia drzewa, aby było wiadomo, z której palmy spadł. Właściciel raz na jakiś czas zbiera swoją własność. I tak - nikt nie kradnie, nikt nie wpadnie nawet na to, aby zajumać sąsiadowi kokosa.
Banany już prawie gotowe
Liście curry. Wszyscy pewnie wiecie, że curry ma kolor mniej lub bardziej żółty i kojarzy się z proszkiem, który jest tak naprawdę mieszanką kilku różnych innych przypraw (m.in. kurkumy, kardamonu) a liście curry rosną na takim krzaczku. Zrywa się go i dodaje bezpośrednio do gotowania.
Sezon na arbuza. Sezon na owoce to najpięniejszy czas w roku. Fajnie, że na Malediwach cały rok jest sezon na inny owoc ^^
O polską i angielską nazwę raczej będzie ciężko, w każdym razie nie są to owoce jadalne. Po nacięciu pojawia się wściekłozielony kolor, niczym farbka, faktycznie wykorzystywana kiedyś jako farba.
Wejście na plażę bikini
Przepiękna, pusta, dzika plaża, która jest naszą plażą bikini
Plaża bikini
Owoc chlebowca (Bread Fruit), który z owocem ma niewiele wspólnego. Raczej przypomina ziemniaka i do spożycia nadaje się tylko po ugotowaniu lub usmażeniu na głębokim tłuszczu (często z dodatkiem cukru, w wersji na słodko)
Pandan - owoc egzotyczny, który rośnie w sporych ilościach u nas na plaży, ale jest to wersja dzika, niejadalna. Druga odmiana - jadalna, jest dużo dużo większa
Pandan
Dzień 2
Następnego dnia udałam się rowerkiem na drugą stronę wyspy, do tzw. dżungli. Na plaży przy dżungli widoki są poprostu obłędne
Nie wiem, jak można powiedzieć, że na wyspie nie ma co robić. Że plaża jest brzydka, że zdjecia przekłamują rzeczywistość, bo zrobione są tylko wycinki tych ładniejszych miejsc. No ok, ale te ładniejsze miejsca tu właśnie istneją :) I bardzo trzeba być nieszczęśliwym, aby doszukiwać się tylko negatywów i będąc w takim miejscu marudzić, że nie ma żelazka czy czajnika w pokoju ... ja tam jestem szczęśliwa, a głównie właśnie dzięki miejscu, w którym przyszło mi żyć :)
Nilandhoo I <3 you !!
O jak miło to czytać i przypominać sobie spędzony czas na Nilandoo:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś i ja zobaczę takie cuda na własne oczy. Póki co po cichu zazdroszczę ;-) Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńHello i am kavin, its my first time to commenting anyplace, when i read
OdpowiedzUsuńthis paragraph i thought i could also make comment due
to this sensible article.
Dzień dobry Pani Magdo :)
OdpowiedzUsuńNurtują mnie takie dwie kwestie:
1. Czy na Malediwach istnieje w ogóle coś takiego, jak przestępczość? Kradzieże, rozboje, pobicia, czy nawet zabójstwa, gwałty itp.? Funkcjonuje jakaś policja/ochrona?
2. Wstyd się przyznać, ale... nie potrafię pływać :D i pewnie niestety się już nigdy nie nauczę. A widzę, że bardzo dużo atrakcji na Malediwach wymaga umiejętności pływania. Oczywiście widzę, że będzie co robić poza nurkowaniem czy snoorkowaniem, ale chciałam zapytać, czy to nie robi jakiegoś problemu w ewentualnym zwiedzaniu Malediwów? Hmm, np w przepływaniu z wyspy na wyspę (nie widziałam na zdjęciach gości w kamizelkach ratunkowych) czy coś takiego. :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pięknie opisane, zdjęcia zapierające dech. Bardzo dziękuje i do zobaczenia.
OdpowiedzUsuń