Już tyle osób przewinęło się przez nasz Guest House. Zainteresowanie wyspa Nilandhoo przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Wiedziałam już pierwszego dnia, kiedy stanęłam na plaży Nilandhoo, że turyści ja pokochaja, ale nie spodziewałam się, że po kilku miesiacach działalności otwierać będziemy kolejne pokoje. 3 pokojowy domek jest już dawno gotowy, przyjmował już gosci w marcu, teraz czeka do sierpnia na kolejnych. 5 pokoi w budynku głównym i 3 w domku obok, nowym, swieżo wyremontowanym, z nowymi meblami i oknami. Standardem nie odbiega nic od głównego budynku. Malo tego, meble tu bardzo mi się podobaja i mam zamiar do swojego magicznego domku kupic takie same.
Pierwszy taki boom na Starfish zaczal sie w marcu, kiedy to w jednym czasie przyjechały rodzinki z dziećmi, gruby przyjaciół, rodzenstwa i zakochane parki. Grupa tak się fajnie dopasowała, aż żal było żegnać opuszczajacych nas kolejnych osobników. Jak jedna wielka rodzina. Był ojciec Jarosław, ciotki, wujki, szwagier z dronem :-) W róznym wieku, a mimo wszystko dogadali się wszyscy. Ludzion na poziomie wiek nie zawadza.
Udawaliśmy się wspólnie na wycieczki, odkrywajac świat podwodny, bezludne wysepki oraz resorty. Były żólwie i płaszczki, był grill jak Robinsonowie i były luksusy. Mam wrażenie, że zdjecia jak zwykle nie oddaja wszystkiego. Brakuje osób, sytuacji i miejsc. Mimo wszystko - dzielę się tym, co mam. Kilka zdjęć mam też od Iwony oraz Jarka z Ola.
Ojciec Jarosław zafascynowany był wszystkim. Ja bardzo lubię, kiedy goście draża tematy dawnych tradycji, ciekawi są, jak ludzie sobie kiedyś radzili, jakie zdolności pozostały w nich do dziś i jak sprytnie ciągle je wykorzystują.
Jarosław nawet sam otworzył kokosa!
Kokosy kokosami, a ryba sama sie nie przygotuje
Był arbuz i nie ma arbuza
Przy bezludnej wysepce jest przepiękna rafa, jedna z moich ulubionych. Można dostać oczopląsu od przewijających się tam ryb
Wybraliśmy się wszyscy wspólnie do Niyamy. To był mój pierwszy raz tam
Ocean tego dnia był bardzo spokojny, ładnie widoczne były mijane po drodze bezludne wysepki
Nie będę wrzucać za dużo zdjęć z Niyamy, bo jej pełny opis pojawi się już wkrótce
Powiem tylko tyle: raj na ziemi i luksus nad luksusami. Człowiek łazi i patrzy, powtarza w duchu "chwilo trwaj" a jak wraca do siebie to smutek go chwyta, że sobie może tylko popatrzeć. Ale nie narzekamy. Niektórym to nawet popatrzeć nie jest dane
Dostepne kajaki i paddeling nieodplatnie
Kolejna wizyta na bezludnej wysepce. Ewidentnie sporo zdjęć mi brakuje. Z sand banku, z żółwiami, z łodzi rybackiej, która płynęliśmy wspólnie
Na ta wysepkę wybierałam się po raz pierwszy. Z daleka wygląda przepięknie, więc z bliska też musi. Owszem i jest, turkusy na przemian z lazurami, na końcu tworzy się sand bank, ale wysepka mało uczęszczana więc i zaśmiecona niemiłosiernie. Na brzeg wyrzucone przez fale sterty butelek oraz butów. Wszędzie te japonki, ja nie wiem .... Szkoda, bo wyspa przepiękna, idealna na resort z domkami na wodzie. W dodatku z ładną rafą, dostępną tuż z brzegu
Nie siedzieliśmy na niej długo, bo też nie było za wiele cienia. Przenieśliśmy się na ta pierwsza, która od czasu do czasu sprzątam. Ale dobrze, że na nią przyjechaliśmy bo okazało się, że w wodzie zaplątany jest w sieci rybackie żółw. Ania z Grzegorzem go wytropili, ojciec Jarosław rzucił się ze swym szwajcarskim scyzorykiem, bez którego się nigdzie nie rusza, na ratunek żółwiowi. Był tak zaaferowany, że zapomniał o masce i pletwach. żółw został bohatersko uratowany a w ramach wdzięczności dał się obfotografować ze wszystkich stron!
Po akcji z żółwiem, pojawiły się trzy Eagle Raye (Orlenie)
A tu już znowu na wysepce nr 1
Były też urodziny z tortem, lokalna muzyka i wiejskimi dekoracjami :) Były prezenty
Nadszedł czas pożegnania części ekipy, która popłynęła do Male folklorystycznym promem nocnym
Pożegnalne zdjęcie, jeszcze wszyscy w komplecie
Na wycieczkę na piękne Daranboodhoo, wybraliśmy się już w okrojonym składzie
Nasz najmłodszy jak dotąd turysta Nikodem, który miał perfekcyjna opiekę przez 24 na h. Nie słyszałam ani raz, aby płakał, za to ciągle, widziałam go w towarzystwie chłopców z Guest Housu. Ciągle albo u kogoś na rękach albo na motorze jeździli wkoło wyspy. Obszerniej poczytać można o sympatii do białego chłopca u jego rodziców na blogu, klikając TU