O 3:30 czekała w Male` motorówka. Wsiedli pracownicy, wsiadłam ja, jako gość managera generalnego Fihalhohi. Stamtąd popłynęłiśmy na lotnisko, odebrać gości i prościutko do resortu. Podróż z Male` trwa od 40 do 55 minut, w zależności od motorówki. Pogoda nie była nejlepsza, widać było, że wcześniej porządnie popadało, ale od początku, skąd ja się tam w ogóle wzięłam?
Bardzo ważne na Malediwach jest mieć kontakty. Ja póki co dopiero zaczynam, ale znam wiele osób, które te kontakty mają :-) Tym sposobem, jeden z moich znajomych znajomego, jest bardzo dobrym znajomym managera generalnego resortu Fihalhohi. Jeden poprosił drugiego, aby ten wspomniał o mnie temu trzeciemu, że jestem organizatorem wczasów na Malediwach, że pozatym piszę bloga, że zareklamowałam w lutym Fihalhohi na moim blogu, że liczba wejść przekroczyła 10 tysięcy i że dzięki mojemu blogowi wiele osób zdecydowało się odwiedzić ten resort. Jakby nie było - wszystko zgodne z prawdą!
W 10 minut załatwiony miałam 3 dniowy pobyt za darmo, z pełnym wyrzywieniem, traktowana jak każdy jeden turysta na wyspie, a może nawet i lepiej. Niestety wszystkie domki na wodzie były zajęte, dlatego ulokowano mnie w domku na lądzie. Ale ... myślę, że będzie jeszcze nie jedna okazja, jak nie na Fihalhonhi to gdzieś indziej.
Czaple są oswojone, nie boją się turystów, nie opuszczają wyspy na krok
Kraby buszują nocą na plaży, a czapla się przygląda
Wyspa jest bardzo zielona, spokojna, piękna, obsługa bardzo miła i pomocna.
Gadające papugi
A oto mój domek 345
Istnieją różne opcje wyżywienia: jeden, dwa lub trzy posiłki. Spożywa się je na dużej sali, każdy domek ma przypisany stolik i kelnera. W rogu jest bufet, można nakładać sobie wszystkiego do woli. Makarony, ziemniaki, ryż, wszystko w przeróżnych postaciach, jest pizza, wszystkie rodzaje mięsa plus ryby, zupy, sałatki, owoce, desery. Wszystko przepyszne.
Na wyspie są trzy restauracje, w których można napić się słodkiego drinka lub zimnego browara.
Przy Fihalhohi jest przepiękna rafa koralowa. Mnóstwo przeróżnych gatunków ryb, we wszystkich kolorach, rozmiarach i ilościach. Są mureny, są płaszczki, szczęściarze trafią na żółwia lub małego rekina. Ja spotkałam Titan Triggerfish, której tak bardzo się boję, jednak odważyłam się podpłynąć bliżej, bo była akurat bardzo zajęta^^
Odważyłam się też wreszcie wypłynąć na granatową stronę oceanu i kurczę, warto było. Pływanie beztrosko pomiędzy tyloma gatunkami ryb - coś pięknego. To uzależnia!
A każdego, kto chce odwiedzić tą wyspę, i nie tylko, zapraszam do kontaktu :)
Znajdź mnie na Facebooku