• PLANOWANIE WYJAZDU
    Tutaj znajdziesz wszystkie posty dotyczące planowania wyjazdu - to musisz wiedzieć najpierw!
    CZYTAJ WIĘCEJ
  • CIEKAWOSTKI
    W tym miejscu znajdziesz ciekawostki - warto przeczytać, mało kto o tym wie!
    CZYTAJ WIĘCEJ
  • BLOG
    Masz ochotę przejrzeć wszystkie wpisy, które powstały od początku mojego pobytu na Malediwach? Tutaj właśnie je znajdziesz - miłej lektury! ♡
    CZYTAJ WIĘCEJ
Cześć!
Mam na imię Magda i witam Cię na mojej stronie! Od 8 lat mieszkam na Malediwach. Prowadzę dwa własne pensjonaty na lokalnej wyspie F. Nilandhoo: Remora Inn oraz Remora Beach House, .

Raj jest bliżej niż myślisz i wcale nie musisz wygrać na loterii, aby go doświadczyć. ❤
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ?
CZYTAJ WIĘCEJ

Happy Birthday!

Wstałam o 11, leniwe zbierając się do wyjścia. Jakby nie życzenia, nie odczułabym w ogóle, ze to dzień moich urodzin. I to okrągłych, bo 30 tych. Chciałam zobaczyć plażę w Male za dnia. Dzień był trochę pochmurny, więc i plaża nie do końca oddała swój urok, ale fale i ciepła turkusowa woda zachęcały do wejścia.



Z Male widać lotnisko na Hulhule. Samoloty lądują jeden za drugim.

Chwilę posiedziałam na ławeczce pod palmą i pojechałam na kolejną wycieczkę po Male z Shifanem. Niestety po drodze pękła tylna opona, zapewne pod moim ciężarem (A Shifan do filigranowych też nie należy)  i na resztę dnia motorek trafił do warsztatu. 
Jest piątek, czyli taka polska niedziela. Nic się nie dzieje, tym bardziej w ramadanie, kiedy to mieszkańcy pierwszy posiłek spożywają dopiero o  zmierzchu, a ostatni o świcie. Nie mogą palić ani wypić łyka wody. Jak wczoraj miałam klęskę urodzaju i w drzwiach tylko mijali się wszyscy moi znajomi, tak dziś wróciłam do hotelu i z nudów zasnęłam.
Obudziłam się o 18, czyli idealnie wtedy, kiedy mieszkańcy idą na śniadanie. Mogłam w końcu wyjść przed hotel i zapalić papierosa, nie wypada palić wcześniej, bo po co ich drażnić. Na recepcji unosił się zapach świeżo krojonego ogórka. Przed hotelem skutery mijały się jeden za drugim, wszyscy hucznie spieszyli na śniadanie. Zapraszają się nawzajem, celebrują posiłki. 
Przed 20 odebrał mnie Shifan, który przyszykował dla mnie urodzinową kolację na sąsiedniej wyspie, Hulhumale. Promy na tą wyspę odpływają co 10 minut i za każdym razem są prawie pełne. Male jest bardzo zatłoczone, dlatego wiele osób przeprowadza się właśnie tam, do Hulhumale, gdzie dobudowano kawałek lądu i postawiono budynki mieszkalne. 
Znajomy Shifana prowadzi hotel o nazwie Fern Botuique Hotel w Hulhumale, na dachu którego znajduje się bardzo przyjemna restauracja, pod gołym niebem. Pojechaliśmy tam, z okazji urodzin mogłam zamawiać wszystko co chciałam. Były też prezenty, breloczki z Puchatkiem, słodycze, album o Malediwach, najsłynniejszego fotografa, pochodzącego z Niemiec, który jako pierwszy w latach 70 tych sfotografował Malediwy z lotu ptaka oraz T-shirty zrobione na zamówienie "Magda loves Maldives". Kelner miał przynieść tort po skończonym posiłku. Tort może za dużo powiedziane - torcik, był zamówiony w cukierni, więc przyjechał w pudełku i reklamówce. Kelner przyniósł tort ... w pudełku i w reklamówce i tak postawił mi go na stole. Oni są po prostu rozkoszni. Jak nie kwiaty to tort z reklamówki.


Napis w upale troszkę się rozjechał 


Tort czekoladowy i świeży sok z mango. Lubie.


Na koniec, kelner przynosi taki oto zestaw, który ma za zadanie wyczyścić zęby. Pokrojony orzeszek nie smakuje na nic, jest twardy i trudno się go żuje, liść przypomina trochę koper włoski a goździk smakuje jak mydło. Wyplułam na chusteczkę, ale zęby rzeczywiście wydawały się czystsze. 
Po kolacji Shifan pożyczył skuterki od kolegów mieszkających na Hulhumale i pokazał mi całą wyspę. Zdjęcia wrzucę jak wybiorę się tam kiedyś za dnia, bo wieczorem niewiele było widać. Jednak Hulhumale wydaje się mi być takie mało malediwskie - asfaltowe, bardzo dobrej jakości drogi, ulice handlowe, nawet autobusy. Jest o wiele spokojniej niż w Male, zdecydowanie mniejsza ilość skuterków i aut. 
Koło 11 wróciliśmy do Male, po to aby wsiąść na motorki i przeciskać się między tysiącem innych motorków, zmierzających w nieznanym nikomu kierunku. Oni jeżdżą całymi dniami, do późnej nocy w koło wyspy, bez żadnego większego celu. Zresztą nie ma się co dziwić skoro paliwo za 3 dolary  starcza im na tydzień bezmyślnego jeżdżenia .... Ale ja tam lubię te jeżdżenie bez celu :-)
Nie mogę doczekać się poniedziałku, kiedy to popłynę na swoją wyspę i rozpakuje się w swym nowym domku. Zdjęcia będą również o wiele ciekawsze, piękne, turkusowe, z plażą i palmami.